W odpowiedzi na interpelację posłanki Pauliny Matysiak, Ministerstwo Kultury obstaje przy planach budowy wielkiego gmachu Muzeum Dzieci Polskich w Łodzi. Resort zdaje się bagatelizować problemy mieszkańców, którzy stracą dostęp do podstawowych sklepów osiedlowych.
Historia jako pretekst
Ministerstwo tłumaczy swój upór względami historycznymi — nowa siedziba ma stanąć dokładnie w miejscu, gdzie podczas II wojny światowej znajdowała się brama obozu Jugendschutzlager Litzmannstadt. To właśnie ta lokalizacja, przy zbiegu ulic Przemysłowej i Brackiej, ma być kluczowym argumentem dla realizacji tej kosztownej inwestycji.
Zaskakujący wzrost zbiorów
W ciągu zaledwie kilku miesięcy muzeum zwiększyło swoje zbiory z 144 do 616 eksponatów. Ministerstwo przekonuje też, że posiada 150 000 stron cyfrowych kopii dokumentów. Jednak większość z tych materiałów to właśnie kopie cyfrowe, które nie wymagają tak znacznej przestrzeni wystawienniczej.
Mieszkańcy z dłuższą drogą po zakupy
Chociaż ministerstwo zapewnia, że pawilon handlowy nie zostanie zlikwidowany przed otwarciem nowego przy ul. Górniczej, to już teraz wiadomo, że mieszkańcy będą musieli pokonywać znacznie dłuższą drogę na zakupy. Szczególnie uciążliwe będzie to dla osób starszych i rodzin z małymi dziećmi. Resort nazywa to „rozwiązaniem optymalnym dla interesu społecznego”, choć trudno dostrzec w tym optymalizm z perspektywy okolicznych mieszkańców.
Gmach bez konkretnego planu
Ministerstwo przyznaje, że nie ma jeszcze projektu budynku ani nawet nie wie, ile będzie kosztować jego budowa. Ma powstać „nowoczesne muzeum” z salami do prelekcji, przestrzenią biurową i magazynową. Wszystko to ma być wyłonione w konkursie architektonicznym, którego termin nie jest znany.
Pieniądze bez limitu?
Resort nie podaje nawet szacunkowych kosztów inwestycji. Realizacja ma zależeć od „przyszłych decyzji ministerstwa dotyczących finansowania”. Tymczasem już sam zakup działek pochłonął prawie 3 miliony złotych publicznych pieniędzy.
Ministerstwo odrzuca możliwość wykorzystania istniejących w okolicy instytucji kultury, twierdząc, że żadna z nich nie ma odpowiednich celów statutowych. Nie wyjaśnia jednak, dlaczego nie można było rozważyć modyfikacji statutu którejś z działających już placówek, zamiast budować kolejną od podstaw.
Wygląda na to, że mimo protestów mieszkańców i wątpliwości co do skali inwestycji, ministerstwo zamierza realizować swoje plany. Pozostaje pytanie, czy wielki gmach muzealny rzeczywiście jest najlepszym sposobem na upamiętnienie historii tego miejsca, szczególnie kosztem komfortu życia okolicznych mieszkańców.